á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
- Dasz mi ten rysunek? (...) - Jak dasz mi słońce, gwiazdy, oceany i wszystkie drzewa, może się zastanowię - mówię, wiedząc, (...) że się nie zgodzi. Wie, jak strasznie chciałbym mieć słońce i drzewa. Dzielimy świat między siebie, od kiedy skończyliśmy pięć lat. Idę na całość: po raz pierwszy władza nad światem jest w moim zasięgu. - Noah, żartujesz chyba - mówi, prostując się. Wkurza mnie to, jaka jest wysoka. Jakby ją ktoś rozciągnął przez noc. - Wtedy zostałyby mi tylko kwiaty. (...) - Okej - ciągnie. - Drzewa, gwiazdy, oceany. Dobra. - I słońce, Jude. - No dobra - mówi, co mnie kompletnie zdumiewa. - Dam ci słońce.
W książce mamy narracje naprzemienną, jedna osoba mówiąca to Jude, a druga jej brat bliźniak-Noah.
Całość jest tak skonstruowana, że mamy spojrzenie na wydarzenia z perspektywy "wczoraj i dziś". Noah opisuje wydarzenia, kiedy On i siostra mieli 13 lat. Jude natomiast, mówi jak jest dziś, jako szesnastoletnia dziewczyna, pokazuje nam jak bardzo zmieniło się ich życie, jak zmienili się Oni sami. Przy tej powieści, nie można zbyt wiele powiedzieć, aby nie ujawnić znaczących faktów.
Są książki w których zakochujemy się "od pierwszego spojrzenia", ta do takich nie należy. Zazwyczaj czytam ok 300 stron na wieczór, w tym wypadku bardzo męczyłam początek dwa dni zajęło mi doczołganie się do magicznej setnej strony, po której wszystko rusza i sprawia, że nie możemy się oderwać. To mój rekord, naprawdę jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się tak długo czytać, tak krótkiej książkę. Nie żałuję jednak, że się przemęczyłam bo potem już było tylko lepiej.
Musze przyznać, że Jandy Nelson udało się wykreować wyraźnie postacie. Trzynastoletni Noah to chłopiec inny niż wszyscy, delikatny, wrażliwy, powiązany specyficzną więzią z matką, pragnie zostać artystą. To właśnie dla niego trwałam przy tej książce, jest postacią wielowymiarową. Jako trzynastolatek jest tylko sobą, każdy jest kimś innym, nawet jego siostra wydaje się być inna. Tylko on jeden jest sobą. Niezwykle ujęła mnie jego relacja z Brianem, przyjacielem z sąsiedztwa. Dla takich przyjaciół warto żyć.
Świat przedstawiony z perspektywy Jude różni się od świata jej brata. Ona jest inna, jest odrobinę dziwaczna, wierzy w wszelakie zabobony i w biblie babci (w owej biblii są zapisane wszystkie przesądy itp.) Jude jest na swój sposób urocza, obwinia siebie o ogromną tragedię jaka spotkała jej rodzinę, tymczasem rzeczywistość jest inna niż się jej wydaje.
"Czy ty zawsze musisz być tak bardzo sobą, Noah? " Rodzeństwo, a szczególnie bliźniaków, łączą specyficzne więzi. Tak jest w wypadku tych dwoje, jako małe dzieci rozumieją się wręcz bez słowa. W momencie dorastania ich relacje się nieco zmieniają. Jeden drugiemu nie raz "podkłada świnie", widzimy jak rywalizują o względy matki, która jest tajemniczą siłą związana z chłopcem.
Autorka splątała wszystkie wątki w intrygujący sposób. Akcja może nie jest dynamiczna, ale pełno w niej zagadek i niedomówień. Na zakończenie, dostajemy odpowiedź na każde nurtujące nas pytanie, wszystko jest spójne i zamknięte na ostatni zamek.
Muszę jednak przyznać, że zakończenie mnie odrobinę rozczarowało. Liczyłam na jakiś epilog, pokazania jak dalej wygląda życie rodzeństwa. Zabrakło mi rozwinięcia wątku z Brianem. Mimo wszystko uważam, że książkę należy przeczytać. Zapewne są osoby, które nie przepadają za młodzieżówkami, tak więc informuję, że ta książka to nie tylko powieść dla nastolatek.
" Pewnie jest kosmicznie lubiany w tej swojej szkole. Sportowiec i lubiany! Jak mogłem nie zauważyć?[...] [...] Nie wie, że lubiani ludzie są pokryci farbą ogniotrwałą? Nie wie, że lubiani ludzie nie są rewolucjonistami? " "Oddam Ci słońce" to opowieść, która otwiera nam oczy na niektóre sytuacje. Pokazuje, jak ważna jest lojalność wobec drugiego człowieka. Jak wielkie znaczenie ma szacunek i wzajemna pomoc. Świetnie sprawdza się tu przysłowie "nie czyń drugiemu co Tobie nie miłe". Czasami działamy impulsywnie, najpierw robimy potem myślimy, nie zwracamy uwagi jakie krzywdy wyrządzamy bliźniemu. Wyrzuty sumienia nie dadzą nam spokoju. Lepiej być szczerym, prawdziwym sobą, nie pokrywać się farbą ogniotrwałą i nie wtapiać się w tłum. Warto być sobą, a nie takim jak wszyscy.
Zachęcam do lektury i pozdrawiam.
Po prostu mnie nie wciągnęła na tyle, na ile zawładnęła umysłami innych.
Miła, sympatyczna opowieść, którą czyta się szybko, mimo ze niektóre opisy są dosyć nudne a całą historia wydaje się lekko naciągana. Po takiej reklamie, liczyłam na więcej.